Pogrzeb został ustalony na cztery dni po odejściu Leah. To był ciężki czas. Harry przypominał usychający liść, z każdą chwilą stawał się coraz kruchszy. Nitkę pajęczyny, która z silniejszym podmuchem wiatru pęka i rozwiewa się na wietrze. Nie jadł, nie pił, musiałem w niego wmuszać szklankę wody. Całymi dniami siedział przy oknie w naszym mieszkaniu ze wzrokiem utkwionym w szarzejące niebo, które tego czasu zdawało się cierpieć tak samo jak Harry.
Robiłem co mogłem, żeby ułatwić mu chwile przed pogrzebem przyjaciółki. Starałem się być przy nim - nawet nie dotykając go,chciałem, by czuł moją obecność. Nie trzeba było używać słów, wiedziałem, że odczuwa moje zaangażowanie, ale nie jest w stanie ze mną rozmawiać. Z nikim rozmawiać.
Chłopaki próbowali odwiedzić nas, kiedy dowiedzieli się o wszystkim, ale Harry odmówił wszelkich spotkań. Nie chciał nikogo widzieć,pochlebstwem był dla mnie fakt, że akceptuje moją obecność. Może.. może uczucie nie wygasło w nim i pozwoli mi wrócić?
W dniu pogrzebu Harry wyglądał tak fatalnie, że miałem ochotę przełożyć datę pochówku i zawieźć ukochanego do szpitala. Puste, nieobecne oczy, trzęsące się ręce, kilkudniowy zarost. Nigdy wcześniej nie widziałem go w takim stanie. Przestraszyłem się, że nie wyciągnę go z tej ciemnej przepaści, do której wciągnęła go śmierć przyjaciółki.
Co, jeśli zostaniesz tam na zawsze? Co, jeśli odrzucisz moją dłoń i stracę cię bezpowrotnie?
Pomogłem Harry'emu wdziać garnitur i doprowadzić się do stanu względnego porządku. Szybko zadzwoniłem po Liama, zjawił się w mgnieniu oka. Rozbijając tłumy reporterów, którzy poinformowani o pogrzebie zdążyli zebrać się pod naszym apartamentem, wsiedliśmy do auta Payna. W środku czekała dwójka ochroniarzy, których nigdy wcześniej nie widziałem. Trzymali na kolanach żółte kwiaty. Harry skrzywił się nieznacznie, może żółty kolor wydał mu się zbyt.. żywy? Jedno było pewne - żadne kwiatki nie wskrzeszą Leah. Żółte czy białe - to nie miało znaczenia.
Droga reporterów została odcięta przez naszych ludzi, nie mogli pojechać za nami. Odetchnąłem z ulgą.
Liam usiadł za kierownicą i ruszyliśmy w kierunku Nunhead Cemetery. Zayn i Niall mieli czekać tam na nas, Danielle zapowiedziała, że dojedzie taksówką. To wszystko Pięć osób i ksiądz. Ojciec nie ruszył dupy ze Stanów, nawet nie wysilił się na dobrą wymówkę. Sukinsyn - zostawił Leah kiedy jeszcze żyła i nie miał dość odwagi, by wrócić nawet po jej śmierci.
Dojechaliśmy na błotnisty podjazd Nunhead'u dziesięć minut przed rozpoczęciem ,,ceremonii''. Ceremonia udziałem pięciu osób nie mogła być pompatyczna - to jasne.
Gdyby Vallet widziała nasze zziębnięte ręce zrobiłaby nam wrzuty, że w ogóle przyszliśmy.
Danielle, Zayn i Niall już czekali. Przywieźli ze sobą wieniec czerwonych róż, które wyraźnie kontrastowały z szarością nieba i błotnistą drogą. Przywitaliśmy się w milczeniu i przeszliśmy do miejsca pochówku. Ochroniarze zostali przy bramie cmentarnej, zapewnili nam tę wygodę, jaką jest odrobina intymności.
Podtrzymywałem Harry'ego, ciążył mi niemiłosiernie. Miałem ochotę przycisnąć jego zmęczone czoło do ust, ukryć go w ramionach, otulić jego duszę i zgasić smutek w szklanych oczach. Kiedy był bezbronny i zupełnie osłabły kochałem go jeszcze bardziej niż zwykle.
Stanęliśmy nad urną z prochem Leah, ścisnąłem zimną dłoń Harry'ego. Niemal poczułem przez kurtkę niespokojne bicie jego serca. Rozejrzałem się zrozpaczony.
Co robić?! Jak go pocieszyć?!
Zamiast odpowiedzi trafiłem na ukrytą w czarnych kosmykach włosów twarz obcej dziewczyny. Stanęła za ubranym na czarno duchownym, który wypowiedział pierwsze słowa pożegnania.
- Zgromadziliśmy się tu, by pożegnać Leah Vallet, córkę Boga Najwyższego, którą przebiegły i niefortunny los zabrał do Stwórcy w dniu..
Ścisnąłem dłoń Harry'ego, kiedy napotkałem spojrzenie nieznajomej dziewczyny. Spłoszona opuściła głowę i usunęła się w cień.
- Bóg jeden wie, kogo i kiedy chce do siebie powołać. Nasza siostra została wezwana tak wcześnie, by pić z kielicha Pańskiego w przestrzeni boskiej, niezmierzonej i niejasnej dla istot śmiertelnych. Radujmy się z naszą siostrą, która jest już wolna.
- Jest wolna.. - szepnął Harry i szybkim ruchem dłoni otarł spływającą po policzku łzę. Przycisnąłem go do piersi, kiedy urna z prochami Leah zniknęła w czeluści zimnego grobu. Harry zadrżał i pierwszy raz od dawna popatrzył na mnie.
- Jest wolna. - powtórzył rozedrganymi wargami.
Złożyliśmy kwiaty na grobie, Liam i Danielle odprowadzili Harry'ego do samochodu. Niall i Zayn udali się w stronę samochodu, a ja w ostatniej chwili uchwyciłem wzrokiem znikającą za bramą cmentarza postać nieznajomej dziewczyny, która - byłem pewien - znała Leah dobrze.
Kim jesteś? Po co tu przyszłaś? I dlaczego ukrywasz swoją twarz?
Pozdrowiłem Leah w myśli i wsiadłem do samochodu. Spotkałem się z zapuchniętymi oczami Harry'ego, które znów zwrócił ku mnie. A potem o nic nie pytając i nic nie mówiąc przyległ do mnie wtulając się w moją kurtkę.
- Harry.. - szepnąłem w jego włosy, zatrząsł się. - Jestem tu.
Tak, śmierć jednoczy. Dziękuję, Leah. Dziękuję.
---------------------------------------------------------------------
Nie jestem zadowolona z tego rozdziału, no ale nic. Podsyłam Wam piękną piosenkę w wykonaniu Shakiry, utwór został wykorzystany w filmie ,, Love in times of cholera'' (który z resztą gorąco polecam) : POSŁUCHAJ.
#Nie mogę przestać myśleć o Berlinie, dosłownie odliczam każdą minutę. Jeszcze sześć miesięcy i zobaczę naszym chłopaków. Życie jednak jest piękne!
Trzymajcie się ciepło, do napisania!
Rozdział genialny! Taki smatas, ale może w końcu Lou i Harry się pogodzą :3
OdpowiedzUsuńhttp://from-hatred-to-love.blogspot.com/
Nominowałam cię do Libster Award (:D)
OdpowiedzUsuńhttp://from-hatred-to-love.blogspot.com/
Świetny rozdział!
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że wszystko się ułoży. ;)
Jestem strasznie ciekawa co to za dziewczyna...
Myślę, że w końcu to się wyjaśni. ;D
Czekam na następny rozdział i zapraszam--> magiczneonedirection.blogspot.com
Długo kazałaś wszystkim czekać na nową notkę.. ale jest! :D
OdpowiedzUsuń+ Berlin? Właśnie oglądam "przedsmak" na MTV i jestem szalenie ciekawa, jak zapłacę za aparat słuchowy, ponieważ już słyszę twój pisk na koncercie.. a z tobą milion innych fanek..
#ICantWait :D
www.ho-run.blogspot.com
o matko jaki piekny jeszcze ta piosenka popłakałam sie czekam na kolejny rozdział i ten i na tamtym blogu xx
OdpowiedzUsuńCudny rozdział. Smutny, ale właśnie taki powinien być... Wręcz można było poczuć rozpacz Harry'ego po stracie przyjaciółki. W tym całym nieszczęściu cieszę się (jakkolwiek dziwnie to brzmi), że pozwolił Lou zająć się sobą, sobie pomóc... Mógł przecież odrzucić go w tych dniach, tak jak pozostałych chłopców... Czy to coś znaczy? Końcówka wlała we mnie nadzieje, że może nie wszystko przepadło i wciąż jest w nich to uczucie. Powinni się teraz do siebie zbliżyć... Strasznie na to czekam.
OdpowiedzUsuńTajemnicza dziewczyna... To prawie jak tytuł mojego bloga ;) Sorry, nie mogłam się powstrzymać :D Ciekawa jestem kim ona jest i w jakich okolicznościach znów się pojawi. No i czy tylko Lou ją widział? Z niecierpliwością czekam na nowy rozdział. Pozdrawiam i życzę wszystkiego dobrego
@KateStylees
http://1d-my-little-mystery-girl.blogspot.co.uk/
Rozdział ten, jak i poprzedni cudowny! Tyle emocji tak realnie opisanych i jeszcze ta muzyka :)
OdpowiedzUsuńJestem i będę Twoją największą fanką! I proszę, nigdy nie porzucaj pisania.
Czekam na kolejne rozdziały!
+ can't wait for the concert!
Ronnie_239
NOMINOWAŁAM CIĘ DO LIEBSTER AWARDS
OdpowiedzUsuńwięcej na www.ho-run.blogspot.com
Mnie zastanawia ten czarny ninja w krzakach... To ja! Ja ci mówię! Ja się tam czaję! Nie no dobra, jaka ja jestem nieczuła, w końcu to może być postać, która dużo wniesie do opowiadania. Poza tym, ja nie mam czarnych włosów.
OdpowiedzUsuńMówiłam, że podoba mi się ten szablon? Kij, powiem jeszcze raz. :D Kocham go xD
I uwielbiam to opowiadanie i wgl cb <3
Cheers xxx
royal-life-with-one-direction.blogspot.com
świetny rozdział, smutny, ale genialny:)) mam nadzieje, że Hazz z Lou się pogodzą!
OdpowiedzUsuńzazdroszczę koncertu, ahhh to jedno z moich ogromnych marzeń!
Zostałaś nominowana do Liebster Awards! http(://)justineavenue(.)tumblr(.)com/post/36311620119/liebster-awards
OdpowiedzUsuńRozdział świetny:d
OdpowiedzUsuńJak ja ci zazdroszczę jechać na ten koncert......
Ja tez chcę! ;d
+ Jakiego programu uzywałaś do stworzenia tego zdjęcia Louisa i Harrego?
Nie ja robiłam szablon + chyba photoshop :)
UsuńZostałaś przeze mnie nominowana do Liebster Award, szczegóły pod tym linkiem: http://you-liberate-me.blogspot.com/2012/11/liebster-award.html
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńCześć i czołem. Przybyłam aby powiadomić o tym iż nominowałam cię do Liebster Award. Wszelkie potrzebne informacje znajdziesz tutaj: http://new-one-direction-story.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńJeśli nie chcesz brać w tym udziału to okej. c:
Jesteś fenomenalna. Mogłabym czytać to opowiadanie bez przerwy. Jest ono takie prawdziwe i refleksyjne. Kocham zarówno je, jak i twój sposób pisania. Już nie mogę doczekać się następnego rozdziału,który mam nadzieję dodasz wkrótce.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Lexi :*
ilivewhileiamyoung.blogspot.com
Po przeczytaniu komentarza na sensitive-touch zagościłam tutaj na tym blogu. Co prawda nie popieram Larrego i nie wierzę w niego to Twój sposób pisania jest zbyt pociągający by ominąć jakiekolwiek Twoje opowiadanie. W prawdzie nie spotkałam się z takim opowiadaniem, ale na pewno tutaj zagoszczę na dłużej i dodam do zakładki "czytam". Cóż co jeszcze mogę powiedzieć... dosyć smutny ten rozdział. Nie cierpię pogrzebów, chociaż według mnie słowa Louisa "Tak, śmierć jednoczy. Dziękuję, Leah. Dziękuję." mi jakoś nie podpadły. Można było odczuć, że Louisowi było to na rękę. Nie cierpi tak jak Harry po śmierci Leah.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny rozdział i proszę o informowanie. Pozdrawiam! /sensitive-touch/
Jesteś cudowna , wspaniała fenomenalna i nie jedna osoba Ci to powie .Masz talent i pamiętaj wykorzystaj go ! Czekam na następny rozdział :)
OdpowiedzUsuńhttp://lolaa1881.blogspot.com/ -Zapraszam
chyba sobie zartujesz? przepraszam ze tu nasz arozmowa sie ciagnie, ale... juz weszlam na tego bloga i nie uwolnisz sie ode mnie :) ciesze sie ze moj komentarz dal ci kopa. szczerze to jestem wymagajaca i nie czytam byle, zeby czas zlecial. Przekonuje mnie najczeciej juz pierwsze zdanie i naprawde dziekuje, ze odezwalas sie, ze przeczytalas ten komentarz :) W kazdym badz razie na moim blogu jest moj nr gg, wiec pisz smialo, bo chcialabym byc w kontakcie z takim talentem ;)
OdpowiedzUsuńBoże,boże,boże ♥ Kocham Cię! ♥ Piekna historia,czekam na więcej .. uwielbiam takie < 33
OdpowiedzUsuńCoś fenomenalnego <3 Dawaj szybko następny.
OdpowiedzUsuńALE CI ZAZDROSZCZĘ BERLINA :(((((((((
make-ma-happy8.blogspot.com